SPACER PO FAWELI
Za sprawą Igrzysk Olimpijskich i skłonnych do przesady sprawozdawców sportowych, już niedługo wielokrotnie będziemy słyszeć, że: „oczy całego świata zwrócone są na Rio de Janeiro”. I oprócz relacji ze sportowych aren, w telewizjach informacyjnych pewno zobaczymy postać Chrystusa z Corcovado, Głowę Cukru i słynną Copacabanę.
Z pewnością, wydawcy i producenci telewizyjnych programów informacyjnych wyślą swoich korespondentów do słynnych brazylijskich faweli. Pewno większość z nich, ci, co widzieli „Miasto Boga” albo „Elitarnych”, trafią do faweli Rocinha. To największa fawela w Brazylii i w samym Rio, ale też najbardziej „ucywilizowana” i zurbanizowana. Murowane, pełne kolorów domy, z kanalizacją, doprowadzony prąd (czasem nielegalnie). Stała się już atrakcją turystyczną – miejscowe biura organizują wycieczki niczym safari. Z hotelu, w którym mieszkaliśmy w Rio, do Rocinha jedziemy dwoma odkrytymi jeepami. To ma nam dać złudzenie „przygody” – oto bowiem jedziemy do miejsca owianego złą sławą, „niebezpiecznego”. Ja takiego wrażenia nie odniosłem, może dlatego, że nasz spacer ograniczył się do kilku głównych ulic, po których jak szalone jeździli taksówkarze na motocyklach. To najszybszy środek transportu w fawelach – taksówka-motocykl, tylko dla jednego pasażera.
Oto filmowa notatka ze spaceru po faweli Rocinha.