Siła skojarzeń

 

Jechałem kiedyś do Zakopanego. Bylem na słynnej zakopiance, gdy w samochodowym radiu usłyszałem piosenkę Wojciecha Młynarskiego (szkoda, że Pana Wojtka nie ma już między nami; odszedł wielki mistrz pointy). Była to jedna z moich ulubionych ballad: „Gdzie Orawa i gdzie Spisz/ była sobie zacna wieś”. To śpiewka o tym, jak to dziedzic chce upokorzyć hardego chłopa. Wiedziałem już, że Młynarski napisał ją na początku lat siedemdziesiątych, a pomysł, jak sam wyznaje, przyszedł mu do głowy po tym, jak odwiedził Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej, na Orawie właśnie, niemal u stóp Babiej Góry. Nie namyślając się wiele, skręciłem z zakopianki w stronę najwyższej góry Beskidów, by zobaczyć miejsce, które uwiecznił Młynarski.

Piosenkę tę też musiał znać scenograf „Ogniem i mieczem”, skoro wybrał orawski skansen na jeden z plenerów do filmu Hoffmana. Z tym, że położone między Tatrami a Beskidami miejsce zagrało najbardziej wysunięte na wschód miasto XVII-wiecznej Rzeczypospolitej – Czehryń. Co prawda o Orawskim Parku Etnograficznym ktoś napisał,  że to „piękny bastion kultury na kresach państwa polskiego”, ale bynajmniej nie o te kresy tu chodziło. 

Zresztą w filmowej wersji „Ogniem i mieczem” plenerowych zamian jest jeszcze więcej. A to za sprawą samego reżysera, który co prawda chciał kręcić film na Ukrainie, ale po podróży w tamtą stronę zrezygnował. Bo jego zdaniem współczesny ukraiński krajobraz w ogóle nie przypomina sienkiewiczowskich opisów. I tak Zbaraż zbudowano na poligonie w Biedrusku, w skansenie wsi mazowieckiej w Sierpcu filmowano sceny w Rozłogach,  kozacką Sicz nakręcono w Biskupinie, a Zalew Klimkowski koło Szymbarku – to filmowy Dniepr. 

Skansen w Zubrzycy w filmowej wersji “Ogniem i mieczem” zajął czołowe miejsce. I to dosłownie.  Już w pierwszych minutach filmu, gdy oddział konnych prowadzony przez Skrzetuskiego przejeżdża przez kozacką stanicę. To właśnie zabudowania dworu Moniaków,  chłopskie chałupy, kuźnia, olejarnia, folusz, tartak. Choć większość tych budynków pochodzi z XVIII i XIX wieku, tu z powodzeniem “zagrały” miasteczko z połowy XVII stulecia. I to położone ponad 1200 km na wschód. 

Najcenniejszym obiektem skansenu w Zubrzycy jest XVII- wieczny dwór Moniaków –  miejscowych sołtysów. W 1674 roku Mateusz Moniak został uszlachcony za to, że wytrwale stawał w obronie wiary katolickiej.  Moniakowie wybudowali wtedy domostwo, które znakomicie pokazuje życie drobnej szlachty. Z powodzeniem mogłoby zagrać siedzibę szlachciców laudańskich z “Potopu”.  Każdy, kto zechce obejrzeć pomieszczenia dworu – jak w piosence Młynarskiego – “musi wchodząc karku zgiąć” – bo drzwi wejściowe do niektórych pokoi są na rzeczywiście niskim poziomie. Ale warto. Dojazd jest prosty- z Krakowa na Chyżne i Jabłonkę, z Zakopanego na Czarny Dunajec. Po zwiedzaniu można podjechać na przełęcz Krowiarki. Stąd czerwonym szlakiem możemy wspiąć się na Babią Górę.  Gdy pogoda nam dopisze – będziemy mieli wspaniały widok panoramy Tatr.

Czasami trudno zrozumieć czym kierują się filmowi scenografowie, wybierając plenery do swoich filmów. Zawsze, kiedy oglądam serialowego „Janosika” nie mogę wyjść ze zdziwienia, że film o bohaterze Podhala realizowano w większości w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej w okolicach Ojcowa i zamku w Pieskowej Skale.  

 

Ale chyba wszystkich przebijają twórcy filmu, który pod koniec marca obchodził bynajmniej nie okrągłą bo 57. rocznicę premiery. W tym filmie nic nie jest prawdziwe – no może prawie wszystko. Faceci udają blondynki,  zakład pogrzebowy to speluna, włoscy miłośnicy opery okazują się zwykłymi gangsterami, saksofonista udaje milionera a Kalifornia udaje Florydę. Wiecie już o jaki film chodzi? Jeśli nie – to krótkie streszczenie. Dwóch muzyków ucieka przed gangsterami zimą 1929 roku z Chicago na Florydę w kobiecym przebraniu i w składzie kobiecej orkiestry.  Z tymi, przed którymi  uciekają,  spotykają się w końcu na zjeździe przyjaciół włoskiej opery w hotelu na Florydzie. Już wiecie, oczywiście, że chodzi o „Pół żartem, pół serio”.

Jedynym statecznym elementem tej komedii omyłek,  filmu, który w ocenie organizacji katolickich zasługiwał na potępienie, był wiktoriański w stylu, no może trochę karaibski hotel „Seminole Ritz”. Zagrał go znakomicie położony na drugim końcu Ameryki kalifornijski hotel „Del Coronado”. Już pół wieku temu, kiedy Billy Wilder kręcił w nim zdjęcia, ten leżący na półwyspie Coronado na przeciwko San Diego hotel był uznawany za najbardziej luksusowy, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, resort na zachodnim wybrzeżu USA. A to wszystko dzięki pani od kolei żelaznych, panu z fabryki fortepianów i panu z banku, którzy w połowie lat 80-tych XIX wieku za 110 tys. ówczesnych dolarów kupili ziemię na półwyspie. W 1888 roku ich hotel otwierał podwoje dla pierwszych gości. 

70 lat później „the Del” przyjmował na swój pokład ekipę hollywoodzkich gwiazd. Dlaczego właśnie ten hotel i jego otoczenie wybrali producenci „Not tonight Josephine” (taki był roboczy tytuł tej komedii)?  A której z filmowych gwiazd, a zwłaszcza kapryśnej Marylin Monroe, chciałoby się tłuc na drugi koniec Ameryki, kiedy tuż pod bokiem, ledwie ponad 200 kilometrów na południe od Hollywood jest oaza luksusu z takimi samymi palmami jak na Florydzie? Przeważyła chyba stosunkowo niewielka odległość od filmowego zaplecza, może w niewielkim stopniu względy finansowe. Ale i tak producenci „Pół żartem, pół serio” nie byli tak skąpi jak twórcy słynnego „Key Largo” z Humpreyem Bogartem, którzy niemal cały film, nawet ze scenami huraganu, nagrali w atelier. 

Przez minione pół wieku „The Del” nie stracił nic ze swojego uroku widocznego w filmie Wildera. Ta sama śnieżnobiała elewacja z charakterystycznymi drewnianymi żaluzjami, te same dwie charakterystyczne wieżyce nad największymi salami hotelu., ta sama czerwień dachówek. No tak, oglądając „Pół żartem, pół serio” trudno zorientować się w kolorze dachówek hotelu, bo przecież film jest czarno-biały (a to dlatego, że makijaż Lemmona i Curtisa źle wypadał na taśmie kolorowej). Nieco inaczej niż w filmie wygląda podjazd – teraz jest zadaszony; weranda, na której na bujanych fotelach siedzieli milionerzy,czytający „Wall Street Journal” a wśród nich Osgood – została zabudowana. Główna sala recepcyjna – wygląda podobnie do tej w filmie, ale mam wrażenie, że te sceny, które działy się  we wnętrzach hotelu (końcowa gonitwa gangsterów za uciekającymi Daphne i Josephine) w rzeczywistości były kręcone w specjalnie zbudowanych dekoracjach. 

W „The Del” goście hotelowi mieszają się z tłumem turystów, którzy mogą wynająć sobie przewodnika na wycieczkę po hotelu. Opowie nam o tym, jak w 1920 w tym hotelu doszło do pierwszego spotkania księcia Walii Edwarda z panią Bessie Simpson (wówczas panią Winfieldową Spencer), spotkania, którego w rzeczywistości nie było; przewodnik opowie nam o kaprysach Marylin Monroe na planie filmowym i kłótniach z Tony Curtisem i o innych filmach, kręconych w Coronado. Internetowa filmowa baza danych podaje, że w tej okolicy kręcony była znana komedia z Jamesem Belushim i psem  Jerry Lee – „K-9”.  W San Diego i okolicach kręcono sceny do ponad dwustu filmów i odcinków najpopularniejszych amerykańskich seriali.  W muzeum morskim w San Diego (nad brzegiem zatoki) można obejrzeć replikę XVIII-wiecznej brytyjskiej fregaty H.M.S Surprise, na której kręcono film z Russelem Crowe „Pan i władca, na krańcu świata”. 

Odwiedzanie miejsc, które stały się filmowymi plenerami, to jeden z ważniejszych trendów w światowej turystyce. Są biura, które się w tym specjalizują, jest też wiele publikacji na ten temat. Jest i nowa moda – poszukiwanie miejsc, które zostały „wymyślone” przez filmowców albo pisarzy. Ostatnio dowiedziałem się, że istnieje grupa zapaleńców, którzy włóczą się po Sycylii śladami komisarza Salvo Montalbano, bohatera powieści Andrea Camilleri. W sycylijskich realiach szukają śladów Vigaty czy Montelusy – miasteczek wymyślonych przez Camilleriego na potrzeby powieści. Zdaje się, że to dobry pretekst, by pojechać na Sycylię, bo komisarz Montalbano, obok Filipa Marlowe’a i Lew Archera, to jeden z moich ulubionych książkowych bohaterów. 

Piotr Jaźwiński

avidhiker.pl